Zainspirowany wietnamskim krokodylem
Kilka dni temu mój rozbijający się po świecie dobry znajomy opublikował na Facebooku zdjęcie opiekanego na grillu małego krokodyla. Taki wietnamski przysmak. Pomyślałem sobie, że warto pojechać po bandzie i przygotować coś podobnego kalibru w domu. W pobliskim markiecie nie mieli jednak żadnych wymyślnych zwierzątek. Poleciałem więc standardowym daniem meksykańskich kuchni – chilli con carne.
Smaki latynoamerykańskie zagościły w naszym domu na dobre po powrocie ze studiów w Hiszpanii. To właśnie na Półwyspie Iberyjskim mieliśmy okazję zakosztować popularnych i kojarzonych z Ameryką Południową i Łacińską potraw. Przeniesienie większości z nich na rodzime warunki nie jest trudne. Składniki dostępne są w zasadzie w każdym supermarkecie, a czas i nakład pracy potrzebne na przygotowanie czy to chilli con carne, enchiladas czy dobrego w roli startera guacamole, nie należą do wyczerpujących.
Połączenie tradycyjnych smaków Indian z Ameryki Łacińskiej z wpływami konkwistadorów przygotowane przez młodego Polaka, o nieprzeciętnych umiejętnościach kulinarnych, powinno być gwarancją sukcesu. I tego się trzymajmy.
Danie pod roboczym tytułem Zupa pomidorowa z mięsem, fasolą, kukurydzą i kawałkami placka kukurydzianego (można też prościej: Sopa de chilli con carne con trozos de tortilla). Nie wiem co robi zielony listek szpinaku na górze dania. Rzuciłem go tak od niechcenia, bo zielony akcent w daniu z reguły ładnie wygląda. A wiadomo, że jedzonko ładnie podanie zawsze smakuje lepiej.