Wystarczył mi jeden argument, żeby zdecydować się na przetestowanie pieluszek Muumi Baby: wyprodukowane w oparciu o technologię, wdrożoną przez troskliwego tatę, który poszukiwał odpowiednich rozwiązań dla bardzo delikatnej skóry swojego syna. Dad’s power!

Rola ojca w pielęgnacji niemowlaka

Mia, nasza pierwsza córka, urodziła się z wagą ok. 2300 gramów. Dzielny, mały wojownik. W niczym nie przypominała tych wszystkich niemowlaków, które wcześniej miałem okazję oglądać u znajomych czy w rodzinie. Była malusieńka. Drobna, tak delikatna i krucha. Pamiętam, że przebranie pieluszki było zadaniem karkołomnym. Nie czułem tego w ogóle. Miałem wrażenie, że jeden zły ruch i mogę niechcący zrobić jej krzywdę. Podchodziłem do niej jak do jajka… Gdyby tego było mało to jeszcze sporą barierę stanowiły dla mnie “większe, pieluszkowe tematy”. No nie mogłem się przemóc! Nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju sytuacjach awaryjnych. Sorry. Po prostu nie dawałem rady… Ale za to, kiedy już się ogarnąłem, to złapałem takiego skilla, że nie straszne mi było nawet przebieranie w miniaturowej toalecie podczas lotu samolotem.

Dbając o pielęgnację córki, nigdy nie szedłem na skróty. Ok, nie zawsze mi się chciało i kiedy jedna albo druga babcia była pod ręką, to często się nimi wyręczałem. Jednak kiedy brałem temat w swoje ręce, Małgosia zawsze miała pewność, że zadbam o wszystko. I nie chodziło tu wyłącznie o prosty podział obowiązków i równomierne rozłożenie ich między rodziców. Czułem, że jako tata, muszę dać z siebie jeszcze więcej.

Po drodze oczywiście testowaliśmy różne pieluszki. Droższe i tańsze. Te najpopularniejsze i te, o których słyszeli tylko nieliczni. Rezultaty były różne. Dopiero po wielu próbach i sytuacjach awaryjnych, postawiliśmy na produkty, które zostały z nami na dłużej.

Znowu w pieluchcach

Na początku stycznia dołączyła do nas Nela. Porównując ją do pierwszej córki można śmiało powiedzieć, że to kawał kobiety. 3200 gramów to blisko 30% większa waga, niż u jej starszej siostry. Nie zmienia to jednak faktu, że po raz kolejny w moich rękach znalazła się mała, bezbronna istota. Tak samo delikatna i krucha, jak Mia. A my znowu stanęliśmy przed wyzwaniem znalezienia rozwiązań zapewniających najlepszą ochronę i pielęgnację jej delikatnego ciała i skóry. Po części mieliśmy trochę łatwiej, bo od razu skreśliliśmy produkty, które nie wypaliły za pierwszym razem. Ale zanim zdążyliśmy się rozpędzić, na naszej drodze pojawiły się pieluszki Muumi Baby. Tak po prostu, spontanicznie, z zapytaniem czy chcemy zobaczyć co i jak.

Wybór troskliwych i świadomych rodziców?

Każdy rodzic podchodzi do pielęgnacji swojego dziecka z wielką troską. My również od początku dbaliśmy o to, aby pod pieluszką nie pojawiły się żadne niepokojące symptomy. Na szczęście tematy odparzeń czy alergii omijały nas wielkim łukiem, dlatego nie wczytywaliśmy się nigdy w składy pieluszek, wykorzystywane do ich produkcji materiały i technologie. Substancje barwiące, zapachowe czy nawilżające nie mówiły nam wiele. Za pewnik przyjęliśmy informację, że używane przez nas pieluszki są “super delikatne”, “do skóry wrażliwej”, “dedykowane dla najmłodszych” i “najbardziej wymagających” małych użytkowników.

Rodzice, którzy zmagają się u swojego dziecka ze skórą podatną na podrażnienia czy z AZS, zmuszeni są szukać nieco dalej. Czasem wystarczy wyjść poza dominujące brandy i przyjrzeć się ofercie tych mniej znanych marek, które mogą okazać się strzałem w dziesiątkę. Żeby przekonać się, co do zaoferowania mają Muumi Baby, zdecydowaliśmy się na tydzień testów. Tylko my i Muminki.

O moich wrażeniach opowiem Wam za chwilę. Teraz pogadamy o tym, co w opinii producenta wyróżnia pieluszki. No to zaczynamy.

Troskliwy Pan Tata

Ten Pan Tata to Raimo Nuortie. 40 lat temu, w czasach gdy pieluszki jednorazowe nie były znane, a na rynku triumf święciły te wielorazowe, syn Pana Taty – Oskari nie bardzo je tolerował. W zasadzie nie robiła tego jego bardzo delikatna skóra. Mały miał jednak to szczęście, że jego tata pracował w przemyśle papierniczym i wygląda na to, że całkiem niezły był z niego specjalista. Wykorzystując swoje doświadczenie zawodowe odkrył, iż stosowany w procesie bielenia celulozy (używanej przez producentów pieluch) chlor jest podstawowym czynnikiem alergizującym. Idąc za ciosem, opatentował technologię produkcji pieluszek, gdzie do bielenia naturalnej celulozy wykorzystywany jest w 100% czysty tlen. Chwilę później uruchomił rodzinny biznes, a pieluszki otrzymały oznaczenie The Key Flag symbol – potwierdzające produkcję w Finlandii. Duży plus za produkty od serca. Wykluczenie chloru z procesu produkcji to nie wszystko. Pieluszki nie zawierają żadnych dodatkowych substancji zapachowych czy nawilżających. Brzmi nieźle.

Marka godna zaufania?

Na potwierdzenie wysokich notowań fińskich pieluszek producent podaje kilka informacji. Otóż od 1998 roku Muumi Baby posiadają certyfikat Fińskiej Federacji ds. Astmy i Alergii. Stały się tym samym pierwszą marką pieluszek posługującą się tym certyfikatem. Przyznane wyróżnienie gwarantuje, że jest to produkt przyjazny skórze i skierowany nawet dla tej najbardziej wymagającej. Certyfikat w przypadku Muumi Baby potwierdza także współpracę specjalistów i dermatologów z w/w instytucji w procesie produkcji pieluszek. Aha, no i chyba najważniejsze – pieluszki mają także właściwości hipoalergiczne.

Od 2006 roku pieluszki mogą pochwalić się również oznaczeniem Nordic Swan Ecolabel, certyfikatem mówiącym o dużej trosce o środowisko naturalne w procesie produkcji. Myślę, że jeśli mowa o produkcji w Skandynawii, to standardy te są dość wysokie. Zainteresowanych certyfikatem Nordic Swan ecolable odsyłam na oficjalną stronę.

Z kolei w 2009 roku firma postawiła na biodegradowalne opakowanie. Jasne, nigdy nie zastanawiałem się, co dzieje się z opakowaniem kiedy trafia do kosza, jednak świadomość, że firma dba o środowisko, jest kolejnym atutem tej marki.

Tydzień intensywnego testowania

No dobra, wiem, że możemy rozwodzić się nad inspirującą historią i szeregiem certyfikatów i oznaczeń, ale na końcu i tak każdego interesuje, jak produkt sprawdza się w praktyce. Powyższe zainspirowały mnie jednak na tyle, że musiałem się podzielić z Wami nieco dłuższym wprowadzeniem. Jestem zdania, że to właśnie taka tożsamość i historia w dużej mierze świadczą o produkcie. Ok, ale do rzeczy. Testy, testy i jeszcze raz przewijanie!

Mieliśmy okazję testować pieluszki Muumi Baby przez ponad tydzień. Dzień i noc. Myślę, że to miarodajny okres na wyciągnięcie pierwszych spostrzeżeń i zrecenzowanie produktu. Szczególnie przy tak intensywnym użytkowaniu, jak ma to miejsce w przypadku niemowlaka. Aha, i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to ja, osobiście, tymi oto rękami, zakładałem, ściągałem i zutylizowałem 50% zużytych Muumi Baby. A jak! Dad’s power again!

Pierwsze wrażenie? Wow, ale one delikatne! Wyciągając pierwszą sztukę z opakowania w zasadzie nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Modliłem się tylko, żeby nie przeciekały i żebyśmy nie narazili małej na żadne podrażnienia. A tu proszę. Pierwszy kontakt i szok. Nie wiem czy jest to skutek bielenia tlenem i zrezygnowania z chloru, czy też inny zabieg, ale jeśli mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze to pieluszki bez wątpienia zaplusowały. Dobra Muumi Baby, macie moją uwagę, to jedziemy dalej.

Rozmiar dla niemowlaka

Muumi Baby, które mamy, to jedynki, czyli te dedykowane dla niemowlaków 2 – 5 kg. W przypadku tak małego ciałka, kluczowe jest odpowiednie dopasowanie pieluszki. Nawet najlepsze pod względem chłonności produkty na nic się zdadzą, jeśli źle będą przylegać do ciała dziecka. Na początku miałem trochę wątpliwości, bo Muumi Baby pozbawione są w przedniej części “uszek”, które zachodzą na pieluszkę podczas zakładania. Okazuje się jednak, że to zbędny detal, bo rzepy zaciągane z tylnej części na przód doskonale zamykają pieluszkę, gwarantując wymaganą szczelność.

W czasie testowania nie zauważyliśmy, aby pieluszki odciskały się na ciele w jakichkolwiek miejscach. Dobrze zachodzą na plecy dziecka, falbanki w pachwinach prawidłowo przylegają, a mocne rzepy gwarantują pewne zapięcie. Na kilkadziesiąt sztuk nie urwała nam się żadna.

Chłonność przede wszystkim!

Na początku myślałem sobie, że w przypadku niemowlaka chłonność nie ma kluczowego znaczenia. W końcu maluch w tym wieku wypełnia zawartość pieluszki raczej grubszymi sprawami. Zatem martwienie się o przesikiwanie i konieczność zmiany pieluchy co chwilę, nie są na porządku dziennym. Myliłem się. To właśnie fakt, że niemowlak w swoim niezwykle monotonnym cyklu życia: jedzenie – spanie – toaleta – jedzenie…itd. jest w jednej pieluszce nawet 2 – 3h kiedy śpi, między karmieniami, sprawia, że chłonność jest tu bardzo istotna. Najważniejsze, aby maluszek komfortowo mógł przespać czas między karmieniami. Wybudzanie i zmiana pieluchy to nie do końca najlepsze rozwiązanie.

Wiem, że na pieluszkach robiono już masę testów. W tym te, podczas których polewa się je kolorowym płynem i obserwuje chłonność. Ale ja, jako dociekliwy tata, chciałem się przekonać, jak Muumi Baby wypadają na tle innych. Podjęta decyzja była drogą w jedną stronę, bo na nic by się zdały te wszystkie certyfikaty, jeśli pieluszka odpadłaby w testach z innymi, a w szczególności tymi tańszymi.

Zgarnąłem po jednej sztuce pieluszek, które mieliśmy pod ręką (3 różne marki) i zestawiając je z Muumi Baby dokonałem mrożącego krew w żyłach testu…moczenia! Każda pieluszka przyjęła taką samą dawkę – 10 ml płynu. Odczekałem 15 minut i sprawdziłem… No dobra, odczekałem i nie mogłem się powstrzymać, więc dolałem jeszcze po 100 ml na każdą…

Do tej pory myślałem, że takie testy to pic na wodę i fotomontaż. A tu proszę – szok i niedowierzanie. Muminki odstawiły pozostałe marki. Podczas gdy dwie inne pieluszki ciągle były mokre, na trzeciej kropelki wody się nie wchłonęły, to Muumi Baby pozostały po prostu wilgotne. Można powiedzieć nawet, że były przyjemne w dotyku. Do tego testu zaprosiłem drugiego, niezależnego eksperta – Małgosię. Przyznam, że macała te wszystkie pieluchy z dużym zdziwieniem.

Pieluszki Muumi Baby – Tata recenzuje Tatę

Jestem zdania, że recenzowanie pieluszek to łatwa sprawa. Testujemy chłonność, sposób w jaki przylegają do ciała i obserwujemy reakcję skóry. Teoretycznie. Warto jednak spędzić dłuższą chwilę i sprawdzić, co tak naprawdę sprawia, że dany produkt, w tym wypadku Muumi Baby, jest tak wyjątkowy.

Taka spora dawka edukacji, a jednocześnie możliwość poznania całej, rodzinnej historii, która stoi za marką, to naprawdę ciekawe doświadczenie. Po obszernej lekturze i dziesiątkach przetestowanych pieluszek mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Muumi Baby to jedna z tych marek, na której wartość materialną trzeba spojrzeć przez pryzmat tych wszystkich, wymienionych składowych, które za nią stoją. Tradycja, ekologia, rodzinna troska, najwyżej jakości materiały, certyfikaty, renoma instytucji zaangażowanych w produkcję i w końcu unikatowe właściwości.

Do listy fińskich brandów, które przywodzą mi na myśl ten kraj, obok Nokii, Miki Häkkinena, Janne Ahonnena i Muminków dodaję oficjalnie Muumi Baby.

Kilka słów od Taty.

BLOG TATA STORY

Czołem, jestem Radek. 15 kg temu, w czasach studenckich, jeden z wykładowców powiedział: nigdy nie zadawajcie się z ludźmi bez pasji. Obok takiej mądrości nie można było przejść obojętnie.  Dziś wyrazem mojej pasji jest Tata Story – nietuzinkowy blog parentingowy gdzie przeczytasz o emocjach, uczuciach i podróżach okiem Taty dwóch córek.

Codziennie jesteśmy na Facebooku. Koniecznie zajrzyj i zostań z nami na dłużej. Dzięki i do zobaczenia!

P.S. Jeśli się już znamy „piąteczka” za kolejne odwiedziny!