Poradnik survivalowy.
Zamiast w szkole rodzenia, sobotnie przedpołudnie spędziłem pod kocem, z kapturem naciągniętym na głowę, otoczony stertą zasmarkanych chusteczek. Zahartowany w boju organizm i ciało, (prawie) jak spod dłuta Michała Anioła, nie wytrzymały starcia z przeziębieniem, z męskim przeziębieniem co warto dodać. Weekend mam więc z głowy. Żeby nie próżnować, zainteresowałem się tematem rzeczy, które jako facet, towarzysz porodu i przyszły tata w jednym, powinienem zabrać ze sobą na porodówkę.
W odpowiedzi na hasło „wyprawka dla taty do szpitala” google serwuje kilka propozycji, z których można coś uzbierać. Część z nich wydaje się jednak tak archaiczna, jakby przygotowywana była na wieść o narodzinach Mieszka I. Jeszcze inne pamiętają czasy, gdy symbolem luksusu była coca – cola, a walkman rozbudzał pożądanie milionów jako zwiastun nowoczesności. Poniższe zestawienie to zbiór najczęściej przewijających się w poradnikach rzeczy, które powinien zabrać facet na porodówkę, plus kilka autorskich pozycji.
- Woda lub inny napój. Od razu zawiesiłem wzrok na wyrazie „inny”. Pole do nadużyć pozostaje bardzo szerokie. Pozostanę przy coca – cola light.
- Wygodne obuwie. Mam kilka modeli na oku. Na porodówce trzeba przecież dobrze wyglądać. Choć nie zdziwię się, jak super wygodne buty zostaną obwiązane super jednorazowymi buto – workami ze względów higienicznych. Zdziwiony będę jak karzą jeszcze za to płacić.
- Kosmetyki. Szczoteczka i pasta do zębów wystarczą. Perfumy nie zabieram. Będę pachniał DUMĄ!
- Forsa. Piniondze to nie fszsytko ale bez piniendzy parkingu nie zapłacisz, kawy nie zamówisz, bombonierki dla pielęgniarki czy koperty dla kogo trzeba nie wręczysz.
- Telefon (+ładowarka of kors). Proszę, nie piszcie tylko czy już po wszystkim. Dam znać. Na blogu oczywiście.
- Aparat. Znam tylko 2 osoby, które używają jeszcze telefonów bez wbudowanego aparatu. Chyba, że jest ktoś, kto może pożyczyć aparat ze statywem, najlepiej sterowany głosem, który robi zdalnie zdjęcia na komendę „teraz”?
- Ubrania na zmianę. Nigdy nie wiesz ile będziecie w szpitalu. Zakładam, że nawet najkrótszy poród pozwoli ci się całkiem dobrze spocić. Muszę wyprasować i dopakować kościołową koszulę i majtasy.
- Snacki. Pamiętam, jak w zeszłym roku, kiedy leciałem w Dolomity i nie miałem miejsca w plecaku na spakowanie jedzenia, udało mi się upchać 4kg słodyczy w kurtce. Co to była za uczta! Hm…gdzie ja schowałem tą kurtkę?
- Zegarek. Będę sekundantem.
- Portfel. Mam dwa. Oba drogie i stylowe. Pięknie wyglądają w szufladzie. Pieniądze noszę zawsze w kopercie. Różnie to bywa.
- Okulary. Ściągam je tylko, gdy zakładam kostium supermana.
- Medykamenty. Kilka tabletek przeciwbólowych może mi się przydać. Po cichu liczę, że uda mi się zaciągnąć gazem rozweselającym.
- Poduszka. Za studenta udało mi się zasnąć na jednym krześle przykrywając się drugim. Teraz to nie przejdzie. Mogę spać bez kołdry, koca, pidżamy czy łóżka ale poduszka musi być. Pokój, w którym spędzimy czas po porodzie, oferuje takie luksusy tylko mamie i dziecku.
- Cygaro zwycięstwa. Brzydzę się tytoniem ale… Narodziny dziecka to jedna z tych specjalnych okazji, kiedy to dla upamiętnienia i celebrowania chwili, można/należy zapalić cygaro. Amerykanie nazwaliby to Heroic Moment. Dzięki szczodrości znajomych, Magdaleny i Radosława obdarowany zostałem niedawno cygarem, świeżo zwijanym udami kubańskiej wieśniaczki. Wiekopomna chwila nadchodzi.

cygaro zwycięstwa
Trochę miejsca w torbie pozostało. Jakieś sugestie, co przyda się facetowi na porodówce?