Za nami kolejna, rodzinna wyprawa w góry. Przerabialiśmy już 12 km trasę zimą, przy temperaturze – 12 C (–> tutaj) oraz wejście na Trzy Korony (–> tutaj), kiedy po drodze złapała nas mżawka. Tym razem pogoda sprzyjała od początku do końca i grzechem było z niej nie skorzystać. Celem wycieczki był Czarny Staw Gąsienicowy w Tatrach Wysokich, położony na wysokości 1624 m n.p.m.

Nie będę wdawał się w kwiecisty opis szlaku prowadzącego do Doliny Gąsienicowej z Kuźnic. Od tego macie mapy, przewodniki i niezliczoną ilość grup społecznościowych miłośników Tatr. Skupię się natomiast na praktycznym aspekcie letniego wyjścia z maluchem na górski szlak.

Tatry z małym dzieckiem Dolina Jaworzynki

Mierz siły na zamiary

Podczas wędrówki górskim szlakiem wiele rzeczy wydaje się być tuż na wyciągnięcie ręki. Patrzy człowiek na szczyt przed nim – powiedzmy taki Giewont – i już w głowie zapala mu się żaróweczka, że to przecież już tutaj, w zasięgu wzroku, chwila moment i jesteśmy. Nic bardziej mylnego.

Tatry są górami, które określiłbym jako łatwo dostępne dla turystów. Nie oznacza to jednak, że wszędzie wjedziesz wózkiem z dzieckiem. Zanim wyruszysz, zapoznaj się dokładnie z opisem szlaku, pooglądaj zdjęcia w necie albo popytaj znajomych. Niby prosta sprawa, co? Okazuje się, że nie dla wszystkich. Kiedy pojawiają się pierwsze podejścia (nawet w dolinach!) szlak zamienia się w ścianę płaczu. Idąc Doliną Jaworzynki co kilkadziesiąt metrów spotykaliśmy dzieciaczki, które miały już dość tej super-wycieczki zaplanowanej przez rodziców. Siedziały na kamieniach, marudziły czy daleko jeszcze albo płakały, bo pokończyły się im kolorowe, słodkie napoje. Druga sprawa to nieprzygotowani rodzice, z maluchami 2-3 letnimi na rękach, nie mający już siły nieść dziecka wyżej. – No Krzysiek, weź go już bo mnie ręce bolą! A do celu jeszcze dobra godzina drogi.

Tatry z małym dzieckiem Czarny Staw Gąsienicowy

Nakrycie głowy

Chyba nie będzie tajemnicą jeśli powiem, że słońce w górach operuje nieco mocniej, niż na nizinach czy „w mieście”. Logika jest prosta – im wyżej tym znacznie intensywniej odczuwamy oddziaływanie promieni słonecznych. Szczególnie na otwartym terenie, gdy wyjdziemy już z pasma lasu. Pamiętaj o nakryciu głowy dla malucha. Czapka, szeroki kapelusz, ewentualnie chusta to absolutna podstawa wyjścia. W przypadku, gdy niesiesz dziecko w nosidle warto zaopatrzyć się w daszek chroniący go przed słońcem. Jeszcze nie mamy takiego gadżetu ale już wiem, że powinniśmy go zorganizować przed kolejnym wyjazdem. Kilka razy zgubiliśmy kapelusz Miaszka nawet o tym nie wiedząc. Na szczęście znaleźli się uprzejmi turyści i zguba zawsze wracała do nas.

Tatry z małym dzieckiem Hala Gąsienicowa

Woda

Tak – woda. Nie słodkie napoje, oranżady w szklanych butelkach czy słodkie soki. Nawadniaj malucha regularnie wodą. Przez cały dzień w górach Mia wypiła ponad 1 litr wody. Miej bidon dziecięcy pod ręką i co jakiś czas przystawiaj, żeby dziecko mogło nawodnić swój mały organizm. Nieco starsze dzieci skorzystać mogą z bukłaka na wodę. Wkłada się go do plecaka, a rurkę wypuszcza przez klapę, tak by była łatwo dostępna i dosięgała do ust. Oczywiście polecam tutaj dedykowane plecaki / nosidła z miejscem na bukłak. W tej materii polecam Deuter.

Jedzenie

Mleko z butelki występuje w jadłospisie rocznego dziecka (tak było w naszym przypadku) w zasadzie tylko na śniadanie i jako posiłek przed snem. Ułatwia to zdecydowanie sprawę żywienia na szlaku. Nakarm malucha zanim wyruszycie, a na drogę zaopatrz się np. w serek homogenizowany, owoc czy biszkopty. Jeśli wycieczka trwa cały dzień do ogarnięcia pozostaje również obiad. Możesz oczywiście nieść z sobą słoiczek i liczyć, że obsługa schroniska podgrzeje Ci jego zawartość. Ja skłaniam się do opcji skorzystania ze schroniskowego jadłospisu. W każdym znajdzie się coś, co Twój maluch zje ze smakiem. Zupa pomidorowa, rosół czy choćby same ziemniaki z surówką to potrawy dostępne w turystycznym menu.

Tatry z małym dzieckiem Hala GąsienicowaNosidło

Pchanie się z wózkiem w pękające w szwach tatrzańskie doliny albo spędzanie połowy dnia w oczekiwaniu na kolejkę na Kasprowy lub Gubałówkę to tylko namiastka gór. I to bardzo kiepska. Zamiast tego zainwestuj w nosidło z prawdziwego zdarzenia i wspólnie z rodziną odkrywaj miejsca przyjemnymi do pokonania szlakami, które są niedostępne dla wózków spacerów. Geniuszów oczywiście nie brakuje, nad czym bardzo ubolewam. Czarny Staw Gąsienicowy, Rusinowa Polana czy wejście na Grzesia 1653 m n.pm. w Tatrach Zachodnich to trasy, które nie wymagają nadludzkiej kondycji i umiejętności. Z maluchem na plecach osiągniesz każde z tych miejsce. Najlepszym dowodem na to, jak wygodne dla malucha jest nosidło, jest poniższe zdjęcie.

Tatry z małym dzieckiem Hala Gąsienicowa

Jeśli już upierasz się, by na szlak targać ze sobą wózek to najlepszą i jedyną trasą przyjazną dla wózków jest asfaltowy odcinek na Morskie Oko. Droga ma jakieś 8,5 km długości i zaczyna się na parkingu na polanie Palenica Białczańska. Istna turystyczna uczta…

Epilog

Tego pięknego, sobotniego dnia minęliśmy na szlaku setki turystów. Wśród nich udało nam się policzyć zaledwie dwójkę maluchów w wieku zbliżonym do Mii. Podobnie jak nasza córa, szkraby wygodnie podróżowały sobie w nosidełkach. Nie jest to łatwa robota dla taty, ale miłość musi ważyć swoje.

Do zobaczenia na szlaku.

Tatry z małym dzieckiem Hala Gąsienicowa