Zawsze pewnie czułem się z tekstem pisanym. Formułowanie myśli i ubieranie ich w zdania szło mi całkiem nieźle. Co prawda, czasem wciąż łapię się na tym, że tworzę wywód na dwadzieścia linijek, z którego za wiele nie wynika, ale w końcu reflektuję się, że tu i ówdzie trzeba taki tekst przeredagować. Nie mogę napisać, że żyję z pisania. Nie jestem pisarzem ani dziennikarzem. Nie tworzę płomiennych tekstów wystąpień publicznych, które (pewnie gdybym się uparł) mógłbym sprzedawać populistom na krajowej scenie politycznej. Albo eksportować do afrykańskich watażków. Żyję z komunikacji. Tym zajmuję się zawodowo od wielu lat. Można nazywać to na wiele sposobów. Żeby nie tłumaczyć rodzicom za dużo, mówię po prostu, że pracuję w marketingu (choć to spore uproszczenie tematu).

I z tą komunikacją jest tak, że dużo piszę. Bardzo dużo, bardzo różnorodnie i do różnych ludzi. Sprawia mi to ogromną satysfakcję. Gdyby tak nie było już dawno rzuciłbym wszystko w cholerę i wyjechał w Bieszczady…albo na farmę łososi do Norwegii. Albo nie. No i z tym pisaniem to jest tak, że myślę sobie, że jestem w tym całkiem niezły. I inne osoby też tak uważają, bo do tej pory zaufano mi w wielu tematach. I daję radę. Całkiem nieźle. Ale o tym już pisałem. A zresztą poczytajcie bloga. Sami się przekonacie.

Pewnego dnia, w przypływie twórczej euforii, zamiast coś napisać postanowiłem to “coś” nagrać. Ale zanim doszło do nagrania targnąłem się na potrzebny sprzęt. Aparat, obiektyw, światło, mikrofon i kilka innych rzeczy. Po popełnieniu takich wydatków uznałem, że nie ma już odwrotu. Raty w banku to nie przelewki. A gotówki na powyższe akurat nie miałem. I tak powstał kanał Tata Story na YouTube.

Dobra, nie liczyłem, że ta historia wyciśnie z Was łzy i szturmem rzucicie się do subskrybowania mojego kanału. Tym bardziej, że nawet nie wiecie “o czym jest”. Nie liczę też na sukces i nagrodę akademii filmowej za najlepszy scenariusz inspirowany życiem. Jednak zaryzykowałem. Nagrałem taką wejściówkę, która wyjaśni wszystko.

Pisanie to moja domena. Coś, z czego wyrosłem. Działalność, na gruncie której powstał blog Tata Story. Nietuzinkowe miejsce w sieci, gdzie czytacie o uczuciach, emocjach i podróżach okiem Taty dwóch córek. Ale ten Tata (młody, przystojny i wykształcony) podjął decyzję, że chce się rozwijać jeszcze bardziej. I obok skrobania wyciskających łzy tekstów, postawił na video.

Zaglądajcie regularnie na kanał Tata Story. Po pierwsze dlatego, że będzie mi miło. Tak zwyczajnie, po ludzku. Zawsze to człowiek lepiej się czuje jak wie, że nie nagrywa tylko dla rodziny. Po drugie dlatego, że kanał Tata Story to miejsce niepowtarzalne. Drugiego takiego próżno szukać na YouTube. Testy i recenzje zabawek oraz akcesoriów dla dzieci, analiza reklam adresowanych dla maluchów i dorosłych, a także rozmowy z ekspertami na tematy okołorodzicielskie. Wszystko okiem Taty dwóch córek.

Wpadnij. Dzięki.