Biorąc przepis na logikę widzę w nim pomieszanie kuchni z krajów Maghrebu, gdzie dominuje kuskus, a suszone owoce je się kilogramami z kuchnią orientalną bazującą na mleku kokosowym i wszechobecnych pędach bambusa. Z tego domniemanego połączenia powstaje bardzo interesujący smak. O tak, zdecydowanie! Enjoy.
Składniki
Kuskus: na początku umówmy się, że to nie kasza tylko makaron! Bo skoro powstaje z mąki pszennej, wody i jakiś tam dodatków to czym innym może być? Helloł!? Na solidną porcję dla 3 osób (Miaszka w kwestiach żywieniowych liczę jako pełoprawnego członka rodziny) wystarczy
150 g kuskus(u?).
Cziken: występuje również pod nazwą „kurczak”. 500 g soczystej piersi wystarczy.
Mleko kokosowe: takie w puszce. Jeśli chcesz podnieść poziom trudności dania możesz alternatywnie kupić kilka kilogramów kokosów i spróbować wyekstrahować (albo ekstraktować) z nich mleczko. Up to you. 400 ml wystarczy.
Cebula: sztuk dwie.
Pędy bambusa: marynowane dla ścisłości. 100 gram będzie w sam raz.
Suszone owoce: rodzynki i morele w wadze po 100 gram.
Przyprawy: cynamon, imbir, kurkuma, pieprz czarny, kolendra, sól, papryka ostra. No bogato, a jak!
Co, jak i z czym:
Zacznij od absolutnych podstaw. Jeśli poradzisz sobie z tą częścią reszta pójdzie jak z płatka. Kuskus. Zagotuj wodę. Wsyp kuskus do głębokiego naczynia i zalej wrzątkiem. Na oko lej wody nieco ponad poziom kuskus(u). Wymieszaj. Przykryj talerzem i pozostaw niech dojrzewa. Łatwizna, co? No to teraz już z górki. Czikena wrzuć pokrojonego na rozgrzany olej. Obsmaż. Dodaj pokrojoną cebulę (nie potrafię w kostkę więc wrzucam piórka) i smaż razem przez klika minut. Teraz dochodzimy do momentu przełomowego – przyprawy. To droga bez odwrotu. Dasz za dużo cynamonu – będzie do obrzydzenia słodkie. Przedobrzysz z ostrą papryką i masz przejebane. Tutaj sprawa jest dość prosta. Każdej z przypraw dodaj po pół łyżki i będzie dobrze. Wymieszaj i smaż jeszcze przez 2 – 3 minuty. Nie zaszkodzi jak dolejesz odrobinę wody żeby całość się nie przypaliła. Następnie dorzucasz kuskus i posiekane na małe kawałki suszone owoce. Mieszasz. Na końcu wchodzi mleko kokosowe i pędy bambusa. Dusisz jeszcze przez chwilę. Prościzna! A najlepsze jest to, że przepis ten dorwałem na odwrocie jednej z przypraw. Czasem najciemniej pod latarnią.
Codziennie jesteśmy na Facebooku.
Wpadnij do nas i zostań na dłużej.