Zastanawiając się nad rozpoczęciem tego wpisu, pierwsze co przyszło mi do głowy to scena z filmu “Chłopaki nie płaczą”, w której Grucha przejeżdża “jeżozwierza”. Jego kumpel Fred twierdzi, że w Polsce nie ma takich zwierząt. Jest za to: żubr, bóbr, łoś, lis, wilk, kuna, koń, wydra, ryjówka, zając – to są zwierzęta, które żyją w Polsce – cytując słowa klasyka. I dziś o tym pierwszym. Bo właśnie jesteśmy po wycieczce z dziećmi w Rezerwacie Pokazowym Żubrów usytuowanym w Puszczy Białowieskiej.
Wakacje 2018 spędzaliśmy m.in. na Podlasiu. To tutaj, przez tydzień, zwiedzaliśmy okolice, poznawaliśmy uroki regionu i smakowaliśmy lokalnej kuchni. Jedną z atrakcji, którą udało nam się zorganizować dla dzieci, był wyjazd do Rezerwatu Pokazowego Żubrów.
Jak dojechać do Rezerwatu Pokazowego Żubrów?
Naszą bazą wypadową był Białystok. Idealne miejsce do rozpoczęcia wypadów w dalsze i bliższe zakątki Podlasia. Ze stolicy województwa do rezerwatu jedzie się jakieś 1,5 godziny. Droga wjazdowa znajduje się po lewej stronie jadąc trasą z Hajnówki do Białowieży. Nie sposób jej przegapić. Duże, drewniane, znaki, wyraźnie sygnalizują, gdzie trzeba skręcić. Na miejscu znajduje się całkiem spory parking. Nie odnotowałem żadnych opłat za miejsce postojowe.
Rezerwat Pokazowy Żubrów – czas zwiedzania i atrakcje
Nie wiem czy słowo “atrakcje” w kontekście oglądania zwierząt, poza ich naturalnym środowiskiem, jest adekwatne, ale przecież taki jest był cel wycieczki. Zobaczyć żubry w rezerwacie, co niewątpliwie jest atrakcją, bo chodząc na grzyby nigdy żubra nie widziałem.
Rezerwat jest bardzo “intuicyjnie” zorganizowany. Szerokie ścieżki prowadzą między wybiegami poszczególnych zwierząt i w zasadzie nie ma mowy o zgubieniu się czy przeżywaniu rozterek w stylu: w którą stronę iść żeby nic nie przegapić. Przy wejściu witają nas konie polskie, dalej mamy wybieg dla rysia, wilków i jeleni. Oczywiście wszystkie te ekipy są od siebie oddzielone. Patrząc na przestrzeń, jaką dysponują, jest jej naprawdę sporo na wybiegach. Przechodząc przez teren rezerwatu nie ma się tego dziwnego odczucia (jak w niektórych zoo), że te zwierzaki są stłoczone i wciśnięte gdzie się da. Nic bardziej mylnego.
Obok wspomnianych wyżej zwierząt, na wybiegach zobaczycie również łosia, dziki czy – uwaga – żubronia. Ten zwierzak to prawdziwy sztos! Wygląda jak skrzyżowania krowy z bokserem. Potężne, masywne, rogate zwierzę (osobniki, które widzieliśmy miały pręgi, podobne właśnie do ubarwienia niektórych bokserów). Tymczasem to hybryda byka żubra z krową. Ponoć samce mogą ważyć nawet 1200 kg (podczas gdy samiec żubra max. 920 kg).
Żubr, jaki jest każdy widzi
No i wreszcie on – król puszczy, żubr. Kawał bydlaka. Oczywiście wyjaśniając starszej córce o co z tym całym żubrem chodzi, operowałem językiem bliskim programów przyrodniczych dla maluchów. Ale tak, to kawał bydlaka. Patrząc na żubra pierwsze skojarzenie to: majestatyczny zwierz. Poważnie, budzi respekt jakich mało. Stado żubrów w rezerwacie liczy kilka osobników (z tego co naliczyliśmy na wybiegu). W całej Puszczy Białowieskiej jest ponoć blisko 600 sztuk.
Podczas naszej wizyty w rezerwacie trafiliśmy na wybieg, w którym znajdował się tylko młody byczek (chyba byczek ;). Wydaje mi się, że pod drzewami skrywała się też jego mama. Byli odosobnieni od reszty stada. I ten mały byczek wykazywał sporą ciekawość turystami, bo na nasz widok zaczął przeciskać się pod metalową barierką przy ogrodzeniu i podszedł aż do samej siatki. Taki mały wariat.
Jeśli będziecie mieli okazję zobaczyć żubra z takiego bliska, to najlepsze co możecie zrobić to jakieś fotki. Nie głaskajcie, nie karmcie zwierzaka. Dzieciom da się wytłumaczyć dlaczego nie można, a rodzice chyba sami zrozumieją.
Czas zwiedzania rezerwatu to jakaś godzinka. Spacerowym tempem, ze zdjęciami. Na końcu (choć można też od tego zacząć) jest całkiem niezły plac zabaw. Utrzymany w klimacie lasu – piasek, drewniane konstrukcje, to zawsze dodatkowa dawka emocji dla maluchów podczas takiej wycieczki.
Co warto zobaczyć w Białowieży?
Wybierając się na wycieczkę “do Żubrów” warto zajrzeć również do Białowieży. W tej położonej nieopodal wsi polecam wybrać się do Muzeum Przyrodniczo – Leśnego. Ekspozycje, traktujące o florze i faunie (a także o historii) Puszczy Białowieskiej zorganizowane są niczym te, które oglądać można w muzeach na “amerykańskich filmach”. Wiecie, takie “żywe” sceny, gdzie podchodzicie sobie do danej ekspozycji np. scena mięsożerne, a tam odwzorowana scena polowania wilków na jelenia dosłownie na wyciągnięcie ręki (uwaga: dotykać nie można). Całość robi duże wrażenie, zwłaszcza że, ekspozycje zwiedza się po ciemku, a każda kolejna scena jest podświetlana i opisywana przez dodawany do biletów elektroniczny przewodnik.
Białowieża to również miejsce, w którym można dobrze zjeść. Smaki kuchni regionalnej / wschodniej: babka ziemniaczana, kartacze czy solianka, to potrawy, których trzeba spróbować. Jeśli macie wątpliwości czy wasze dzieci znajdą coś dla siebie to pierogi, placki ziemniaczane czy naleśniki są również dostępne. Inną sprawą pozostają ceny. Kurcze, na moje oko trochę drogawo. Ale to pewnie kwestia punktu siedzenia…
Kilka słów od Taty

Czołem, jestem Radek. 15 kg temu, w czasach studenckich, jeden z wykładowców powiedział: nigdy nie zadawajcie się z ludźmi bez pasji. Obok takiej mądrości nie można było przejść obojętnie. Dziś wyrazem mojej pasji jest Tata Story – nietuzinkowy blog parentingowy gdzie przeczytasz o emocjach, uczuciach i podróżach okiem Taty dwóch córek.
Codziennie jesteśmy na Facebooku. Koniecznie zajrzyj i zostań z nami na dłużej. Dzięki i do zobaczenia!
P.S. Jeśli się już znamy „piąteczka” za kolejne odwiedziny!